piątek, 31 października 2014

Walka z checkiem - ciąg dalszy :)


Spędziłem dzisiaj kilka godzin w warsztacie u Lolka. Podłączyliśmy się do komputera, odczytaliśmy wszystkie błędy, skasowaliśmy, znów odczytaliśmy, itd. Nie będę przynudzał. Ostatecznie okazuje się, że vehi ma dwa problemy (na całe szczęście to nie są drogie sprawy):

- wypadający zapłon głównie z cylindra nr 2 (choć czasami pojawia się np. cylinder 6)
oraz
- praktycznie niedziałające sondy za katalizatorem (te przed nim zostały wymienione w lipcu i hulają aż miło).

Nie udało się dzisiaj naprawić tych rzeczy (nie mogłem zostawić auta), ale Lolek uratował mi jednak przednią szybę - zamyka się do końca i tym samym wiatr mi nie hula po kabinie, teraz tylko znajdzie jeszcze uszczelkę z Opla Frontery i będzie jak nówka.

Tak wygląda Frontera, czyli dość bliska (głównie pod względem wyposażenia wnętrza) kuzynka VX-a.


Wstępnie umówiłem się na ferie (bo dopiero wtedy możemy zostać w rodzince z jednym autkiem). Przez kilka dni Rafał zajmie się wyżej wymienionymi błędami (które nie są groźne i można z nimi jeździć na razie) oraz przejrzy całą elektrykę w samochodzie, a na koniec zamontuje mi piękny hak, który od wiosny będę wykorzystywał jako element do przewożenia rowerów na weekendowe wycieczki i wyścigi :P

No pewnie, jeszcze coś tam do roboty znajdę :P

Na początku bloga obiecałem, że napiszę kiedyś o słynnym krakowskim Lolku. To jeden z bardziej znanych mechaników w grodzie Kraka, którego już kilka lat temu polecał mi inny właściciel Vehicrossa (jak ja jeszcze tego wozu nie miałem). I przyznaję: atmosfera koleżeńska, można o wszystko zapytać, na pewno klient nie czuje się jak intruz, można również zaufać, że mechanik nie zedrze kosmicznych pieniędzy. A jak czasem oglądam w TVN-ie Turbo "Będzie Pan zawodolony...", to aż ciarki przechodzą na samą myśl, że mógłbym auto zostawić komuś niesprawdzonemu (jedną taką sytuację miałem). Na dodatek Rafał (czyli Lolek) wie wszystko o Isuzu. A o tym, że jest dobry w tym, co robi niech świadczy liczba osób, które dzisiaj tam spotkałem. Jak tylko komuś auto "choruje", a był kiedyś u Lolka, to natychmiast jedzie do niego. Tam drzwi się praktycznie nie zamykają :) Namiary na ten krakowski zakład znajdziecie zarówno w tym poście, jak i z prawej strony bloga.

czwartek, 30 października 2014

Film z 1999 roku. Zwróćcie uwagę na słowa:
I don't know any other vehicle looks like that.

Po 15 latach ta fraza jest nadal aktualna.

wtorek, 28 października 2014

Mimo że Vehicross nie jest produkowany już od 13 lat, to nadal można go spotkać podczas rajdów (większych i mniejszych) na całym świecie.

Taki oto egzemplarz - jechali nim Andrew i David Travis - wziął udział przed rokiem w Australian Safari (jeden z większych rajdów na półkuli południowej). Samochód z rocznika 1998 zajął wysokie, trzecie miejsce. Wyprzedził wiele młodszych modeli.


I jeszcze dwa zdjęcia rzeczonego VX-a.



Jestem bardzo ciekawy, jak Vehicross poradziłby sobie w Dakarze. Może ktoś (Małysz, Hołek? :P ) odświeży kiedyś "marsjańskiego łazika".

sobota, 25 października 2014

W ostatnich dniach miałem spore zamieszanie z akumulatorem kupionym dosłownie przed miesiącem. Na 99% po prostu padł. Po raz pierwszy zawiodłem się na firmie Bosch.

Ten 1% marginesu zostawiam jeszcze na kilka dni. Mam już nówkę sztukę (dziękuję wojcars za szybką wymianę) i będę obserwował. Bo może jednak jest jakiś problem elektryczny w aucie. Kto wie...

Poza tym można już w Vehusiu pić kawę :) Uchwyt m.in China (po lekkiej modyfikacji dokonanej nożem) działa perfekcyjnie.


AKTUALIZACJA
Akumulator działa, ładuje, samochód odpala. Problem więc chyba został usunięty. Choć dla pewności przy okazji sprawdzę instalację elektryczną, czy czasami jakieś spięci nie rodzi problemów. Aha, w piątek jadę do Lolka zająć się checkiem. Mam nadzieję, że uda się pozbyć problemu, z którym nie poradził sobie poprzedni właściciel.

czwartek, 23 października 2014

Ma pan najpiękniejszy samochód w Chrzanowie.
Takie słowa usłyszałem od jednego z kierowców (zatrzymał się, otworzył okno i mi to powiedział), kiedy wysiadałem z auta na parkingu w centrum miasta. Miłe!


Vehuś wrócił ze "spa" z rozładowanym akumulatorem (efekt naprawy szyb elektrycznych). Właśnie go ładuję od nowa. Poza tym zainstalowany ma na razie tylko uchwyt na kubki. Reszta prac została przełożona na listopad. Bo nie udało się mechanikowi zdążyć na czas (a ja musiałem odebrać auto). A nie udało się, bo mechanik musiał "nauczyć się" samochodu. Wyszło mu podczas prac kilka komplikacji. Także jeszcze chwilę cierpliwości.

wtorek, 21 października 2014

Pamiętacie jeszcze VX-a w wersji kabrio?

http://vehicross-poland.blogspot.com/2014/08/misja-na-marsa.html

Znalazłem w sieci ulotkę, która promowała tę wersję (oficjalna nazwa: Isuzu VX o2). Czad! Zwłaszcza te rowery za siedzeniami :)




Ta wersja została pokazana na salonie w Los Angeles - w 2000 roku. Niestety, nigdy nie weszła do produkcji. Ciekawe czy na świecie istnieją jeszcze egzemplarze koncepcyjne, które wyprodukowano (pewnie kilka sztuk)?

Na koniec jeszcze film promujący wersję bez dachu (VX o2). Niestety, jakość nie jest najlepsza.

piątek, 17 października 2014

Vehicross zmienił na kilka dni miejsce zamieszkania na The Customs Garage. W oczekiwaniu na efekt odświeżenia wnętrza...

Na jednym z blogów (link) znalazłem jeden z pierwszych artykułów dotyczących VX-a, wtedy jeszcze pojazdu koncepcyjnego. To australijski magazyn "Motor", grudzień 1993 roku.


Artykuł powstał na bazie salonu Tokyo Motor Show, który odbył się na przełomie października i listopada 1993 roku. Aż trudno w to uwierzyć, ale minęło już prawie 21 lat!

poniedziałek, 13 października 2014

Jeszcze w lipcu poważnie zastanawiałem się nad pomalowaniem felg na czarny-mat. Dzisiaj miałem okazję "przymierzyć", jakby wyglądały.

Odebrałem wyczyszczone, wyprostowane, odrestaurowane i pomalowane właśnie na ten kolor felgi żony do Nissana Micry K12. I zrobiłem takie zdjęcie :)


Hm... Chyba jednak zostawię w oryginale, czyli pięknie błyszczący chrom.


Ewentualnie, może ciemny grafit?

Odświeżenie deski i kilka gadżetów

Pod koniec tygodnia vehi jedzie na kilka dni do The Customs Garage w Chrzanowie. Zakres prac jest dość szeroki i dotyczy wnętrza.

W telegraficznym skrócie:
- zostaną zamontowane zakupione przeze mnie:

komputer pokładowy

uchwyt na kubki (jeszcze "idą" z Chin)
- zostanie podjęta próba wymiany mechanizmu zliczania mil na kilometry. W tym celu nabyłem za... 12 zł :) licznik ze Rovera 200.


- podmiana blatu licznik z mph na kmh

- malowanie/odświeżenie deski rozdzielczej.

Ja wystarczy czasu, to chciałbym, aby zajęto się również szybami (czasami wyskakują z szyn prowadzących) i prawym "boczkiem" drzwi. Trzeba przykręcić lepiej.

Najpóźniej za tydzień ten widok będzie już nieaktualny.


środa, 8 października 2014

45 tysięcy - tyle kosztuje Vehi

Po kilku miesiącach przerwy, w polskim internecie pojawił się kolejny Vehicross w sprzedaży.

To już szósty egzemplarz, o którym wiem, że na pewno jeździ po polskich drogach (licząc razem z moim).


Autko ma 15 lat, nie ma instalacji LPG, przebieg 90 tys. (właściciel utrzymuje, że km, ale znając życie to pewnie mil - do sprawdzenia), jeździ na Dolnym Śląsku. Ze zdjęć wygląda na dobrze utrzymany, z pewnością wart dokładnego sprawdzenia.

Cena? 45 tysięcy złotych. Za 15-letnie auto. Widać, że ceny VX-ów nie spadają, a wręcz mają trend rosnący. Co mnie - jako jednego z właścicieli - bardzo cieszy :)

Jeszcze słowo o autku z Dolnego Śląska. To wersja Ironman. Z fabryki wyjechały 602 egzemplarze. Czym się różni od "zwykłego" VX-a? Technicznie - niczym. Jest trochę zmian w designie. Czyli:
- naklejki Ironman na karoserii
- napis Ironman na fotelach
- dedykowane dywaniki Ironman
- fabryczny bagażnik dachowy Yakima (z tym, że ja też mam zamontowany)
- głośniki Sony Xplod (ale podobno tylko w roczniku 2000).

Tak czy siak - jeżeli ktoś, kto czyta blog vehicross.pl, kupi to cacko z ogłoszenia, proszę o kontakt. Chciałbym czasami coś napisać o innych VX-ach jeżdżących po polskich drogach.

Link do ogłoszenia:
http://otomoto.pl/isuzu-inny-vehicross-ironman-C34686903.html